Katar i sanki w Wiśle

Odebrałem Tysię z przedszkola. Ma katar. W samochodzie opowiedziała mi, że w sobotę była z Jezabel w Wiśle na sankach. Pojechały pociągiem.

Niecałą godzinę później Jezabel wysyła SMS:

Odebralam ***** w piatek z lekkim katarem. Przez weekend sie nie rozkrecilo, wiec trzeba jej nadal robic inhalacje, zakrapiac nos i podawac syrop na kaszel, najlepiej z cebuli. Jak zrobisz teraz, to na wieczor bedziesz mial juz gotowy.

A przecież Tysia mogła cały tydzień pozostać w domu. Pisałem do niej, że chcę mieć cały tydzień ferii z córką. Po co wysyłać ją w takim stanie do przedszkola?

Za dwa dni wyjeżdżamy z Tysią na nasze ferie, mam nadzieję, że nic się do tego czasu u niej nie rozwinie.

Znowu przemoc

Odwiozłem Tysię na 19:00 do matki. Nie było korków, udało mi się być nawet kilka minut wcześniej. Tysia zasnęła w drodze, często jej się to zdarza. Na miejscu zaniosłem ją do domu. Jezabel jak zwykle szarpała ją, aby mnie puściła, a Tysia jak zwykle krzyczała. Na odchodne – kiedy machałem Tysi – Jezabel z dużą siłą i wściekłością na twarzy trzasnęła drzwiami tak, że uderzyła mnie w nogę. Gdyby nie to, że jest zima i mam grube obuwie to pewnie skończyłoby się to dla mnie gorzej.


Napisałem dzisiaj wiadomość do Jezabel z informacją, że chciałbym wziąć Tysię na ferie zimowe do Ustronia. Wyjazd planuję od 31 stycznia (środa) do 4 lutego (niedziela). Chciałbym, aby mogła spędzić u mnie cały tydzień czyli od 29 stycznia (poniedziałek). W zeszłym roku udało nam się pojechać tylko na 3 dni, bo nie chciała nas puścić na dłużej. Tysia do tej pory wspomina dobrze ten czas i często go przywołuje w naszych rozmowach.

Odebrała Tysię z przedszkola zaraz jak tylko ją tam zaprowadziłem

Dzisiaj rano zawiozłem Tysię do przedszkola. Na miejscu byliśmy ok. 8:20. Wszystko było w porządku, Tysia czuła się dobrze i mieliśmy sporo czasu w zapasie. O godzinie 13:14 dostałem wiadomość SMS od Jezabel o treści:

Nie odbieraj dzis *** z przedszkola, ja mam wolne

Nie da rady, byłem już w drodze, a poza tym umawiałem się już z Tysią, że dzisiaj jak zawsze ją odbiorę. Pamiętam, że jeszcze w szatni pytała mnie: „czy na pewno, bo czasami odbiera ją mama?”. Odpowiedziałem: „na pewno”.

Na miejscu byłem około. 13:50. O 14:00 powinienem był odebrać Tysię, ale już jej nie było. Skontaktowałem się z opiekunką, która poinformowała mnie, że mama odebrała Tysię o godzinie 10:00. Zaraz po tym wysłałem wiadomość do Jezabel z pytaniem dlaczego odebrała Tysię tak wcześnie?

Odpowiedź przyszła o 18:42:

Bylam z *** u lekarza, osluchowo jest czysto, gardlo tez. Dostala antybiotyk na kilka dni, zeby szybciej zlikwidowac kaszel i nie dopuscic do tego, zeby przeszlo na oskrzela. Na ten czas zostanie w domu.

Zaniepokojony zadałem wiele pytań, m.in. o jaki anytbiotyk chodzi i u jakiego lekarza była? Próbowałem też kilkakrotnie dzwonić do niej jednak nie odebrała. O godzinie 21:33 odpisała:

Na co wg ciebie *** jest chora? Bo od lekarza nic na ten temat nie uslyszalam. Antybiotyk ma na przewlekly kaszel, aby go zlikwidowac i aby nic sie z niego nie rozwinelo. Przypomne ci, jak wiele razy, kiedy miales naprawde chora *** w weekend, mimo moich prosb, abys nie zabieral jej nigdzie z domu, ty pojechales do Izki, do B***, do palmiarni w Gliwicach, do twojej mamy do Katowic zabrales *** z goraczka, co skonczylo sie wizyta na sorze. Juz nie wspomne o zapaleniu krtani, ktore zafundowales *** ze swoja mama, podajac jej lody, mimo ze wyraznie mowilam, aby tego nie robic.Mam wymieniac dalej? I ty potem jestes zdziwiony? Gdybys byl normalny, nie probowal robic mi na zlosc wykorzystujac do tego ***, nie robil awantur, mogloby to wszystko naprawde inaczej wygladac. O wszystkim, co dotyczy zdrowia ***, bede cie informowac jak zwykle na biezaco.

Nie mam pojęcia o czym ona piszę, nie mam cierpliwości nawet pytać. Jaki SOR? jaka gorączka? jakie zapalenie krtani? Próbowałem dowiedzieć się, u którego konkretnie lekarza była? Dowiedziałem się tylko, że u pediatry.

Boję się o córkę.