Pogróżki

Przez to, że nie mogę wciąż odbierać córki przed 15:30 mam teraz jeszcze mniej czasu, aby spędzić go z Tysią. Co drugi wtorek jeździmy na rehabilitację, tak było też dzisiaj. Na 17:00 spotkanie u pana Jacka, który profesjonalnie przeprowadza zajęcia – polubiłem go, podoba mi się jego podejście do dzieci. Kończymy jeszcze przed 18:00 i jedziemy do sklepu IKEA – Tysia lubi wizyty na dziale dla dzieci. Jedziemy tam, bo mamy czas tylko do 19:00, a nie zdążymy już w spokoju wrócić do domu. Jesteśmy bez obiadu, ale jest ciepło – głodu nie czujemy, zjedliśmy przekąski. Czas spędzony razem mija nam szybko.

Zbliża się 19:00, więc w końcu wracamy. Do miejsca zamieszkania Jezabel mamy samochodem około 8 minut, jednak ze względu na remonty i objazd, muszę się wrócić i jechać jeszcze raz. Już wiem, że się spóźnimy. Jest po 19:00, Jezabel rozpoczyna wysyłanie SMSów:

Gdzie jest *****?

Potem kolejny, aż w końcu telefony. Mój telefon jest wyciszony, staram się nie odbierać kiedy prowadzę, tym bardziej na drodze ekspresowej i z dzieckiem w samochodzie. Kiedyś, gdy wiedziałem już, że się spóźnię, wysyłałem wcześniej wiadomość do Jezabel, ale „jej to nic nie obchodzi”. Daruję sobie.

Spóźniliśmy się… moja wina.

Na miejscu jesteśmy ok. 19:20. Odprowadzam Tysię do drzwi, Jezabel otwiera i zaczyna pokazywać nerwy. Pyta gdzie byliśmy i dlaczego tak późno? Mówię jej, że później jej napiszę – unikam takich tematów przy córce. Odbiera mi Tysię z rąk i trzaska drzwiami. Tysia płacze… chciała mi wcześniej oddać buty, w których kiedyś przyjechała do mamy. Jest mi przykro, za drzwiami dalej słyszę jej płacz.

Pięć minut później dostaję SMS:

Bedziesz tego zalowal bardzo mendo

Ma rację, żałuję… żałuję, że szukałem miłości tam, gdzie nigdy jej nie było.

Znowu przemoc

Odwiozłem Tysię na 19:00 do matki. Nie było korków, udało mi się być nawet kilka minut wcześniej. Tysia zasnęła w drodze, często jej się to zdarza. Na miejscu zaniosłem ją do domu. Jezabel jak zwykle szarpała ją, aby mnie puściła, a Tysia jak zwykle krzyczała. Na odchodne – kiedy machałem Tysi – Jezabel z dużą siłą i wściekłością na twarzy trzasnęła drzwiami tak, że uderzyła mnie w nogę. Gdyby nie to, że jest zima i mam grube obuwie to pewnie skończyłoby się to dla mnie gorzej.


Napisałem dzisiaj wiadomość do Jezabel z informacją, że chciałbym wziąć Tysię na ferie zimowe do Ustronia. Wyjazd planuję od 31 stycznia (środa) do 4 lutego (niedziela). Chciałbym, aby mogła spędzić u mnie cały tydzień czyli od 29 stycznia (poniedziałek). W zeszłym roku udało nam się pojechać tylko na 3 dni, bo nie chciała nas puścić na dłużej. Tysia do tej pory wspomina dobrze ten czas i często go przywołuje w naszych rozmowach.