Wyrok w sprawie o alimenty

Jak już wcześniej wspominałem, dzisiaj zapadło orzeczenie w sprawie o alimenty. Nie było mnie na sali, mojemu adwokatowi również nie chciało się przyjechać. Na miejscu obecny był wyłącznie pełnomocnik Jezabel.

Niespodzianek nie było, dostałem 700 zł alimentów płatne od 27 września. Termin płatności to 5 dzień każdego miesiąca.

Przewodnicząca odstąpiła od rejestracji obrazu i dźwięku i ogłosiła wyrok podając ustnie motywy rozstrzygnięcia, których oczywiście nie poznałem.

Wyrok zaskarżyliśmy.

Kolejne przesłuchanie w sprawie o alimenty

Dzisiaj miało miejsce kolejne przesłuchanie w sprawie o alimenty. Jezabel podtrzymuje, że utrzymanie Tysi kosztuje 4,000 zł. Po raz kolejny była przesłuchiwana i po raz kolejny wyszło, że realne potrzeby to maksymalnie 1,400 zł. Pani sędzia pyta więc, skąd taka wygórowana kwota? Jezabel nie jest w stanie odpowiedzieć, ale według niej właśnie taka kwota jest potrzebna.

Tym razem przesłuchiwany byłem również ja. Odpytano mnie z moich zarobków, wydatków na córkę, ruchomości i nieruchomości itp.

Pani sędzia nie wie, co ma zrobić. Z naszej strony wnosimy o całkowite oddalenie wniosku, gdyż nie ma podstaw do zasądzania alimentów. Z jej strony padają jednak zdania, że coś się zawsze zasądza.

Biorąc pod uwagę stronniczość pani sędzi i faworyzowanie matki, przypuszczalnie wyrok zapadnie na jej korzyść, choć nie sądzę, że dostanie tyle, ile się domaga. Ogłoszenie wyroku 27 września. Czekamy.

Korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniądza

Dzisiaj odbyło się pierwsze przesłuchanie w sprawie o alimenty, którą założyła mi Jezabel. Pozew otrzymałem 24 kwietnia 2023 roku.

Od trzech lat Jezabel  zamieszkuje sama z moją córką w mieszkaniu, które do mnie należy. Do tego mieszkania nie mogę wejść, ponieważ bez mojej zgody wymieniła w nim zamek. W domu są jeszcze moje rzeczy, których również nie mogę odzyskać, pomimo, że wiele razy prosiłem ją, aby mi je oddała. Niektóre z pozostawionych moich rzeczy po prostu wyrzuciła. Czynsz (w tym wodę) za mieszkanie w wysokości 1200 zł opłacam sam, jej pozostaje prąd i gaz. Dodatkowo otrzymuje ode mnie każdego miesiąca 500 zł na konto. Opłacam również połowę przedszkola w wysokości 450 zł, a także po połowie opłacam koszty rehabilitacji oraz lekarzy. Z własnej kieszeni opłacam ubranka, zabawki, atrakcje, wyjazdy, jedzenie i wszystko czego potrzebuje Tysia kiedy jest u mnie. Sporo pieniędzy wydaję też na paliwo, ponieważ to ja wożę Tysię za każdym razem kiedy odbieram ją z przedszkola, a później odwożę do Jezabel.

Dużo. Dużo jednak pracuję, aby to było możliwe. Moje potrzeby są mniej ważne.

We wniosku alimentacyjnym Jezabel obliczyła utrzymanie Tysi na 4000 zł miesięcznie czyli domaga się przynajmniej 2000 zł ode mnie. Sama nie zarabia najgorzej i pobiera świadczenie 800 plus (czego żyjąc jeszcze razem nie robiliśmy).

Pani sędzia przepytała ją z realnych potrzeb, które posiada moja córka i nijak nie odpowiadają one żądaniom matki. Całe przesłuchanie trwało godzinę. Jezabel plątała się w odpowiedziach, ostatecznie próbowała coś wymusić płaczem. Z przedstawionych dowodów wynika, że pozew należałoby oddalić, gdyż potrzeby córki są zaspokojone ponad normę.

Pani sędzia zaproponowała jednak alimenty w wysokości 600 zł, które po płaczu matki podniosła do 700 zł. Jeżeli jednak tak się stanie to moja córka straci znacznie więcej, bo te 700 zł to będzie wszystko do czego będę zobligowany. Przesłuchanie będzie kontynuowane 26 lipca, razem z moim przesłuchaniem w sprawie o opiekę.

Przy okazji po raz kolejny oberwało się Jezabel za przetrzymywanie córki do późnych godzin w przedszkolu. To już po raz drugi (pierwsze miało miejsce przy oświadczeniu stron) kiedy pani sędzia zwróciła jej uwagę, że to nie jest dobre dla dziecka, jednak Jezabel uważa, że lepiej aby córka siedziała w przedszkolu, bo „tam ma zapewnione atrakcje”… niż spędzała ten czas z ojcem.